Wolne Marchie nie są królestwem, ani nawet państwem w jakimkolwiek sensie. Ludzie zamieszkujący te rejony nie cierpią, gdy mówi się o nich zbiorowo jako o „Marchijczykach”. Marchie stanowią bowiem zbiór niezależnych miast-państw, które jednoczą się tylko wtedy, gdy im to odpowiada; przypominają zatem bannów przed nadejściem króla Kalenhada. Dlatego też Marchie nie mają swej stolicy, a jakakolwiek imitacja centralnego rządu pojawia się z rzadka i na krótko, jako swego rodzaju Zjazd Możnych, zbierający się jedynie w czasach wielkiego kryzysu.
Przybyłem do Tantervale akurat na czas, by zobaczyć Wielki Turniej, a widok był iście wspaniały. Widziałem, jak Awarowie z gór ścierają się w pojedynkach z rycerzami z Orlais, jak jeźdźcy z Anderfels kupują nevarrańskie konie kawaleryjskie, jak rzemieślnicy z Antivii sprzedają swe towary magom z Tevinter. Całe Thedas zebrało się tam jak na wystawie.
- — Fragment księgi W poszukiwaniu wiedzy: Historia podróży uczonego zakonnika autorstwa brata Genitivusa.