Napisał Varrik Tethras
Lokaj sędziego Dunwalda wyglądał jak ktoś, kto nigdy w życiu nie wstał przed świtem. Patrzył na Donnena Brennokovica i jego partnera, Jevlana, jakby stał ponad nimi na jakimś wysokim balkonie, a nie w salonie w koszuli nocnej.
— Sędzia jest niedysponowany. To może poczekać do bardziej rozsądnej godziny. — Wskazał strażnikom drzwi.
— Sędzia nie żyje — poprawił go Donnan. — Obudź domowników.
— Czy nie powinna być tu kapitan? — Jevlan nerwowo wiercił się w swojej nowej zbroi, gdy lokaj odszedł.
— Jeśli chcesz wracać do koszar, proszę bardzo. — Donnen wzruszył ramionami i resztę uwagi poświęcił kolekcji wystawionej w salonie. W oszklonych gablotach leżał z tuzin starożytnych mieczy, chronionych przed kurzem i wścibskimi palcami. Donnen sięgnął do wieka najbliższej gabloty. Jevlan chciał zaprotestować, lecz wtedy otworzyły się drzwi.
Kobieta miała oczy koloru topazu i ciemne włosy, które opadały jej na plecy niczym ciosy miecza. Weszła do salonu z tak dostojną elegancją, że Donnen przez kilka minut nie zauważył, że jest ubrana w podomkę, nie w balową suknię.
— Macie wieści o moim mężu? Co Seamus tym razem zrobił, zapomniał uregulować rachunku Pod Różą? — Usiadła i wskazała strażnikom miejsca. Donnen kiwnął głową na rekruta, żeby ten zaczął.
— Nie, lady Dunwald — zająknął się Jevlan. — Prawdę mówiąc...
— Marielle, proszę — przerwała mu.
— Lady Marielle, twój mąż został zamordowany. — Donnen przejął pałeczkę od zdenerwowanego rekruta. — Kiedy go, pani, ostatnio widziałaś?
Marielle wytrzeszczyła na niego oczy koloru klejnotów, a jej głos się załamał:
— Zamordowany? Seamus? — Lecz zaledwie jedno, dwa uderzenia serca później na powrót zmieniła się we wcielenie szlacheckiej gracji. — Widziałam go przy obiedzie. — Takim tonem zwykło się rozmawiać o pogodzie. — Wyszedł przed zmrokiem. Powiedział, że zamierza rozegrać partyjkę kapryśnego losu z hrabią de Favre.
— Czy wiesz, pani, kto mógłby życzyć sobie jego śmierci? — zapytał cicho Jevlan.
— Ludzie z zasady pragną śmierci sędziów — uśmiechnęła się krzywo, lecz w jej głosie dało się słyszeć ból. — Kryminaliści. Polityczni rywale. Nawet mieszkańcy tej dzielnicy, którzy się z nim nie zgadzali w jakiejś sprawie. — Zamyśliła się, lecz po chwili odwróciła się do Donnena z ogniem w oczach. — Tydzień temu dostaliśmy list. Jakieś niejasne groźby. Myślałam że to nic takiego, ale Seamus bardzo się zdenerwował.
— Kto go wysłał? — spytał Donnen.
— Nie był podpisany. Ale na pieczęci widniało sześć skrzyżowanych mieczy.
Powiązane wpisy[]
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział I
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział III
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział IV
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział V
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział VI
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział VII
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział VIII
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział IX
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział dziesiąty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział jedenasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział dwunasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział trzynasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział czternasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział piętnasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział szesnasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział siedemnasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział osiemnasty
- Kodeks: Kryminalne zagadki Górnego Miasta: Rozdział ???